czwartek, 16 czerwca 2016

• OD POCZĄTKU - 1




    Doszłam do wniosku , że Jack kiedy jest skupiony na jeździe, wygląda niesamowicie seksownie. Jego czupryna była w dalszym ciągu w nieładzie. Miałam ochotę usiąść na nim i własnoręcznie ją poprawić. Pokusa może i była wielka, ale moją uwagę niespodziewanie zwrócił grzmot. 
    Spojrzałam za szybę samochodu. Z nieba zaczął kropić lekki deszcz.
Niebo się zachmurzyło, widać było zbliżające się czarne chmury. Zaczęło mocno padać. Oparłam się głową o szybę samochodu i wsłuchałam się w dźwięk roztrzaskujących się kropelek wody. Ludzie w pośpiechu,  zaczęli uciekać do swoich domów byleby nie zmoknąć od deszczu, lub w gorszym wypadku przeziębić się.
Rośliny i liście drzew ugniatały się pod ciężarem kropel.

    Odwróciłam wzrok i skierowałam go znowu na Jacka. Pomimo pogody, dalej był skupiony i zapatrzony na jezdnie. Delikatnie się uśmiechnęłam. Jack.. Mój Jack.. Ty odganiasz ode mnie każdą burze.











KILKA MIESIĘCY PRZED..




   Podeszłam z torbą zawieszoną na ramieniu i przeczytałam informację, znajdującą się na plakacie.

- Eliminacje do IX Międzynarodowego Konkursu Baletowego. - Przeczytawszy to wzięłam głęboki oddech. Dam rade. Wierze w siebie. Przechodziłam przez gorsze rzeczy. Ostatni raz poprawiłam zawieszoną o ramię torbę i pewnym siebie krokiem weszłam do budynku.



***



Torba o mało co nie spadła mi z ramienia, kiedy zauważyłam wielki tłum ludzi . Nie. Jednak nie dam rady . Ich wszystkich jest  zbyt wiele, żebym mogła się przez nich przedostać do finału. Odwróciłam się w celu natychmiastowej ewakuacji z owego pomieszczenia .

- Lily ! - Automatycznie się zatrzymałam i odwróciłam powoli głowę. Poczułam się jak dziecko, jak dopiero co zostało przyłapane na gorącym uczynku. Spojrzałam na dwie zbliżające się w moim kierunku postacie. Ugh.. Jak na złość.
- Cześć tato, cześć Jessica. - Powiedziałam nieśmiale i zbliżyłam się do mężczyzny w średnim wieku, u którego pojawiły się już kilka siwych włosów, ale zostały sprytnie schowane pod kapeluszem.
- Lily coś się stało ? - Spytała zatroskanym aczkolwiek zaciekawionym tonem Jessica.
Zamrugałam zdezorientowana tym pytaniem . Tato spojrzał na mnie zdziwiony i ruszył głową w kierunku drzwi . -   Zamierzałaś wyjść na zewnątrz, prawda ?
- Nie. Absolutnie. Po prostu sobie chodziłam .. Tu i tam. - Odpowiedziałam nerwowo. - Przecież zaraz rozpoczną się eliminacje. - Zaśmiałam się i spostrzegłam, że Jessica patrzy na mnie nie ufnie.
- Ach tak ? A wyglądało to trochę inaczej . - Powiedziała przeciągając ostatni wyraz. - Wyglądało to tak jakbyś..- Przerwał jej tata
- Dobra koniec tych pogaduszek, choć skarbie już. Musze przecież znaleźć najlepsze miejsce, aby was dokładnie widzieć. - Powiedział uszczęśliwiony. - Macie dać dzisiaj z siebie jak najwięcej, będę was dumnie obserwował .
Kiedy odchodzili tata rzucił mi na odchodnym uśmiech i skupił swoją uwagę na Jessice.
Jeszcze przez chwile oglądałam ich oddalające się sylwetki.  Westchnęłam. Poprawiłam po raz ostatni torbę, przybrałam moją wojowniczą minę i skierowałam się w stronę szatni dla uczestniczek.



***



    Wychylając się za kurtyny, szukałam wzrokiem mojej mamy.
Przez dłuższą chwile nie mogąc ją znaleźć zaniepokoiłam się .
"Nie przyszła ?", "Może coś się jej stało".  Miałam różne myśli, ale ona siedziała tam.. Siedziała i  czekała na moją kolej .
Siedziała rząd wyżej, tam gdzie siedział tata i mama Jessicy po lewej.

     Moja mama spotkała tatę po raz pierwszy, kiedy to zatrudniła się w jego firmie jako jego osobista sekretarka. Tato w międzyczasie był już żonaty. Z tego co mi mama mówiła, tata aktualnie przechodził kryzys w związku i nie przebywał zbyt często w domu. Kiedy mógł to pracował do późna albo nocował w własnym gabinecie na sofie. Wtedy właśnie, mama musiawszy pracować w nadgodzinach, przechodziła koło jego gabinetu i zauważywszy go zasypiającego na biurku, przyniosła mu kawę. W ten sposób zaczęła się ich znajomość, a później romans. Tata chciał się rozwieść ale w pewnym momencie po dowiedzeniu się, że moja mama i Jessicy mama jest w ciąży, wszystkie plany legły w gruzach. Nawet po pojawieniu się mnie na świecie a nieprędko po mnie, mojej młodszej o kilka miesięcy przyrodniej siostry, Jessicy, tato zrezygnował z rozwodu i obiecał utrzymywanie i opiekowanie się mną a także Jessicą. Obietnice dotrzymał do dziś.

   Usłyszawszy oklaski, swój wzrok skupiłam na mojej siostrze, która aktualnie wchodziła na scenę.
Swój występ zaczęła krokiem pas de bourrée, już miała wykonać soubresaut, gdy nagle upadła. Za daleko był odstęp miedzy kostkami. Miotały mną emocje. Ale wiedziałam, że nie mogę tam wejść i jej pomóc, teraz liczą się punkty. Wstań Jessica, wstań. 

Jednak ona leżała tam i trzymała się o kostkę. Czyżby ... skręciła ? 
- Dziękujemy za występ. - Powiedział jeden z jury i machnął na jakiegoś chłopaka, dając mu znać, by podszedł do dziewczyny i jej pomógł. Spojrzałam na Jessice, która ze wstydu nie miała odwagi podnieść głowy. 
Jury zapisały swoje oceny w notesikach i zerknęli na listę kandydatek.
Została tylko jedna kandydatka.
- Siostro, byłaś świetna. - Rzekłam kiedy Jessica, oparta o ramie chłopaka, mnie minęła . Zatrzymała się, spojrzała na mnie z bolesnym wzrokiem i skierowała do szatni. Odwróciłam się w jej kierunku, zdziwiona tą reakcją. Już miałam ją zawołać, kiedy to usłyszałam swoje imię i nazwisko. 
- Ostatnia uczestniczka konkursu, #29 Liliana Specter. - Wzięłam głęboki oddech, ułożyłam ręce w stylu arrondi i ruchem temps levé skoczyłam na sale.



  


    ***







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz